Narracja Richiego
Budząc się pod wpływem wpadających do pokoju pierwszych promieni słonecznych nie otwierając oczu mocniej wtuliłem się Gregora marząc o tym by znów zasnąć i obudzić się dopiero gdy Lily będzie już z nami bądź jutro gdy będzie już po moim przesłuchaniu. Cholera zdaje sobie sprawę, że moja chorobowa historia może zaszkodzić Gregowi, ale też nie mogę nie zeznawać skoro mamy wspólnie wychowywać blondyneczkę, przez co mogę mieć jedynie nadzieję, że mimo wszystko sąd spojrzy na nas przychylnie i da Georgeowi prawo do Lily. Biorąc głęboki oddech nosem zaciągnąłem się zapachem ukochanego, który od razu nie tylko obezwładniał moje zmysły, ale i sprawił, że poczułem się nieco rozluźniony. Nie minęło dużo czasu jak poczułem dotyk ukochanego na swoim czole i policzku, przez co nie mogąc powstrzymać unoszących się kącików ust powoli otworzyłem oczy, na co brunet przywitał mnie lekkim uśmiechem i delikatnym muśnięciem moich ust.
- Witaj mój blondasku… Denerwujesz się dzisiejszą rozprawą, co?… Boże o co ja pytam… Przecież to widać w twoich oczach… - blado uśmiechając się skinąłem głową, po czym mocniej wtuliłem się w ukochanego
- Greg… Jak mam się nie denerwować gdy wiem, że moja przeszłość może w jakiś stopniu zawarzyć na wyniku rozprawy… Przepraszam, że nie jestem taki krystaliczny jak ty… - szepnąłem po krótkiej chwili na co ciemnooki od razu spiorunował mnie wzrokiem
- Za co ty mnie przepraszasz do cholery? Alkoholizm jest po prostu chorobą, która nigdy nie wybiera… A ty może i jesteś alkoholikiem, ale nie pijącym i to tylko to się liczy… Sędzia będzie musiał twoje słowa i dokumenty jakie mu dostarczymy w tej sprawie uwzględnić… Kocham cię blondasku takiego jakim jesteś i nigdy nie chciałbym abyś się zmieniał… A co do krystaliczności to jak wiesz też mam swoje wady jak na przykład jestem bałaganiarzem… - nie powiem słysząc słowa ukochanego kąciki moich ust uniosły się i nie tracąc czasu pocałowałem Grega
- Kocham cię Greg i choć nie wiem czym sobie zasłużyłem na ciebie to cieszę się, że cię mam i, że chcesz być ze mną pomimo tej mojej ciemnej strony… A tak w ogóle to naprawdę porównujesz swoje bałaganiarstwo z moim alkoholizmem? Uwierz mi, że to pikuś przy moim problemie… - tym razem to Greg słysząc moje słowa zrobił zamyśloną minę
- No może i faktycznie to trochę niefortunne porównanie, ale jak dla mnie to bałaganiarstwo także jest chorobą, tylko jeszcze nie znalazł się nikt odważny by oficjalnie zrobić z tego jednostkę chorobową… - słysząc słowa ukochanego od razu cicho się zaśmiałem kręcąc głową, na co Greg dumnie szeroko uśmiechnął się, po czym szybkim ruchem przekręcił nam tak, że leżał na mnie
- No a jeśli już tak bardzo się upierasz to… Posłuchaj… Dla mnie jesteś nieskazitelnym aniołem, który przez różne wydarzenia losowe ma nieco zniszczone skrzydła, ale są one tylko dowodem na walkę z przeciwnościami losu, lecz dzięki swemu szczerozłotemu i nieco nieśmiałemu sercu potrafi wysoko latać dbając o tych, których kocha całym swoim sercem… Naprawdę kocham cię takim jakim jesteś i mam gdzieś co mówią inni… Dla mnie ważne jest to, że się kochamy, wspieramy… Kocham cię blondasku, mój aniele i nigdy o tym nie zapominaj… - nie mogąc powstrzymać wdzierających się do oczu łez przyciągnąłem do siebie bruneta od razu całując go, na co on od razu zaczął oddawać pocałunek z większą namiętnością. Boże kocham tego mężczyznę i mimo wszystko nie wyobrażam sobie życia bez niego.
***
- Hej… Trzymasz się? Możemy z jakoś ci pomóc? - odrywając wzrok od rozmawiających nieco dalej Grega i taty z adwokatem drugiej strony, zerknąłem na stających obok mnie Anastasię i Jaya posyłając im blady uśmiech
- Jeszcze jakoś trzymam się i miejmy nadzieję, że po wszystkim nie będzie gorzej… A co do pomocy to na razie nie ma w czym, ale już i tak to, że jesteście z pozostałymi jest dla nas wielkim wsparciem za co bardzo wam dziękujemy… - powiedziałem od razu patrząc się na przyjaciół, którzy lekko uśmiechając się pokiwali głowami
- Naprawdę nie macie nam za co dziękować, bo to normalne, że jesteśmy i będziemy dla was na każdej rozprawie… Pamiętajcie, że gdybyście czegoś potrzebowali to możecie na nas liczyć… A tak w ogóle to czy mi się wydaje czy kombinują coś? - lekko uśmiechając się na słowa Jaya, który gestem głowy wskazał na małżeństwo i na rozmawiających z ich adwokatem Grega wzruszyłem ramionami
- Nie wiem… Ich adwokat chciał porozmawiać z Gregiem i tatą o jakieś propozycji, więc zaraz się dowiemy co wymyśli, a ja nawet nie chce o tym nawet myśleć - rzuciłem od razu i nim którejś z przyjaciół odezwało się Greg z tatą do nas podeszli, przez co spojrzałem się na nich pytająco
- Dostałem propozycje ugody… Oni za wycofanie mojego wniosku o przyznanie mi praw do Lily na ich rzecz są gotowi prawnie zabezpieczyć moje kontakty z małą, tzn. będę mógł razem Chrisem mieć z nią codziennie kontakt telefoniczny, raz w tygodniu będziemy mogli się z nią widywać u nich, co drugi weekend będziemy mogli zabierać ją do siebie, a wakacje i święta byśmy wspólnie ustalali na bieżąco… - rzucił George, a ja patrząc się na niego pokręciłem głową próbując z jego mimiki wyczytać czy się zgodził na ten pomysł
- Odmówiłeś im?... Greg to niby twoja decyzja, ale ja na twoimi miejscu odmówiłbym natychmiast, bo Lily jest twoją córką i powinna być z tobą, a w dodatku może i chcą prawnie zapewnić ci to co proponują, ale skąd będziesz miał pewność, że oni będą tego się trzymać i wywiązywać się z tego? Przecież w takim wypadku to oni jako opiekunowi prawni będą o wszystkim decydować bez konsultowania z tobą jakichkolwiek rzeczy związanych z małą, co oznacza, że mogą utrudniać ci kontakt z nią, zmieniać co chwilę miejsce zamieszkania, a w najgorszym scenariuszu mogą zerwać z tobą kontakt znikając gdzieś z Lily… - powiedziałem od razu patrząc się na ukochanego, który patrzył się na mnie nieodgadnionym spojrzeniem
- Na razie nie dałem odpowiedzi… Na ostateczną decyzję mam czas do rozprawy, na której będą mówione mowy końcowe… Nie wiem co o tym myśleć… - odpowiedział Greg, a ja spojrzałem się na tatę, który skinął głową
- Zastanów się dobrze George… W tym momencie nie umiem ci powiedzieć jakie masz szansę na to, że dostaniesz prawa do Lily… Może więcej opinia psychologa nam coś powie… Tak czy siak to ty musisz podjąć tą decyzje, ale pamiętaj, że mocno ryzykujesz, bo Christopher ma rację z swoimi obawami… - powiedział mój tata, na co mój ukochany ciężko westchnął i już chciał coś powiedzieć, ale przez głośnik usłyszeliśmy, że zapraszają na salę, przez co Greg z tatą i Anną z Jayem weszli na salę, a ja usiadłem na ławce i biorąc kilka głębokich oddechów czekałem aż oficjalnie zostanę wezwany na salę
- Świadek Christopher Stringini proszony na salę - gdy tylko usłyszałem swoje imię i nazwisko ponownie wziąłem głęboki oddech, po czym wstałem i wchodząc na salę podszedłem do miejsca przy sędzi, gdzie od razu usiadłem na wyznaczonym miejscu starając się przy tym zachować spokój i nie spoglądać na Grega, bo wiedziałem, że gdybym to zrobił to wtedy bym się posypał
- Proszę się przedstawić, powiedzieć ile ma pan lat i czym się pan zajmuje - spoglądając na sędziego biorąc szybko głęboki oddech skinąłem głową
- Nazywam się Christopher Stringini. Mam 33 lata. Jestem pielęgniarzem i piosenkarzem - odpowiedziałem natychmiast, na co sędzia pokiwał głową
- Pouczam pana o obowiązku mówienia prawdy. Składanie fałszywych zeznań zagrożone jest karą do 10 lat pozbawienia wolności, rozumie pan? - kiwając głową znów wziąłem głęboki oddech
- Rozumiem i jeśli mogę to… zanim zacznę odpowiadać na pytania to chciałbym coś powiedzieć o ile mogę - powiedziałem spoglądając na sędziego, który skinął głową
- Ja wiem, że to i tak zostałoby to powiedziane i dlaczego uznałem, że lepiej będzie jak od razu się do czegoś przyznam… Otóż od kilkunastu lat jestem alkoholikiem… A od kilku lat jestem już niepijącym alkoholikiem… Adwokat Robert Stringini przedstawi odpowiednie dokumenty od mojego terapeuty i sponsora, ale tu jest jeszcze jeden dowód… Jakby ktoś nie wiedział ten żeton pokazuje ile czasu jestem już abstynentem i jak widać jest on przy ważnym dla mnie zdjęciu… Jeszcze kilka tygodni temu było tu zdjęcie moje i mojego partnera Georgea Smortha, a teraz na zdjęciu jesteśmy obaj z Lily… To nie przypadek… Najpierw Greg, a teraz dodatkowo Lily są powodem dla którego chce być trzeźwy… Miłość Grega i Lily dodaje mi sił do tego by wytrzymać w trzeźwości… Może i obaj poznaliśmy niedawno Lily, ale pokochaliśmy ją i mogę zapewnić, że zrobimy wszystko by Lily czuła się bezpiecznie, czuła się kochana, a przede wszystkim by była szczęśliwa… - nie powiem z każdym słowem czułem jak moje serce zaczyna bić coraz mocniej, a gdy wyjmowałem z kieszeni portfel ręce nieco mi się zatrzęsły, ale starając się opanować nad głosem i rękami pokazałem wnętrze portfela, w którym w przegródce na zdjęcie była fotografa moja z Gregiem i Lily, a dodatkowo w przegródce był włożony żeton z odpowiednią cyfrą tygodni mojej wolności od nałogu. Gdy skończyłem mówić szybko schowałem portfel zerkając dyskretnie na Grega, który posłał mi lekki uśmiech. Nie wiem czy dobrze zrobiłem decydując się na wybieg przed ostrzałem prawnika drugiej strony, ale jednak czułem, że muszę to zrobić, że tak będzie lepiej
***
- Hej… Pomyślałem, że może potrzebujesz tego skoro nie chciałeś kolacji… - gdy tylko wszedłem do pokoju od razu skierowałem wzrok na Grega, który siedział na parapecie tępo patrząc się na nasze jedno z pierwszych zdjęć z Lily. On kiedy tylko usłyszał mój głos zerknął na mnie szybko ocierając mokre od łez policzki, co sprawiło, że poczułem nie tylko bolesny uścisk w klatce piersiowe, ale jak i do moich oczu napływają łzy, ale starając się je pohamować podszedłem do ukochanego podając mu kubek z gorącą czekoladą
- Dzięki blondasku… Przepraszam, ale po prostu potrzebowałem być przez chwilę sam… - szepnął George robiąc mi miejsce obok siebie jednocześnie biorąc ode mnie kubek, a ja skinąłem głową siadając obok niego
- Wiem o tym misiu… Pamiętaj, że jakbyś chciał pogadać o tym wszystkim to ja jestem obok… Niby też cierpię, ale jednak ty przeżywasz to bardziej, bo mała jest twoją biologiczną córką… - szepnąłem patrząc się na bruneta, który rzucił mi lekki uśmiech
- Nie wiem co mam zrobić Chris… Gdybym miał pewność jaka będzie opinia psychologa i co powie sędziemu Lily to może mógłbym być bardziej spokojniejszy, a tak to… z każdym dniem boję się coraz bardziej… Nie mogę jej stracić i nie mogę stracić ciebie, ale mam cholerne wrażenie, że właśnie do tego to wszystko zmierza, że będę musiał wybierać pomiędzy wami, pomimo tego, że kocham wam bardzo… To jakieś szaleństwo i nie wiem czy to może być bardziej popieprzone… - powiedział po krótkiej chwili Greg, a ja patrząc się na niego wziąłem go za wolną rękę lekko ściskając
- Greg to naturalne, że się boisz… Ja też się strasznie boję… Musisz podjąć nie łatwą decyzję i wcale się nie dziwię, że masz mętlik w głowie… Mówiłem ci już o swoich obawach związanych z tą decyzją, więc powiem ci, że cokolwiek postanowisz to ja będę przy tobie i będę cię wspierał, będę walczył u twego boku o Lily jeśli trzeba będzie lub będę jeździł z tobą do niej… Kocham cię kochanie i pamiętaj o tym… - powiedziałem od razu, na co ukochany lekko uśmiechnął się całując mnie w policzek
- Wiesz dziś coś sobie uświadomiłem… Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?... To, że osobą, która najbardziej na tym wszystkim cierpi jest Lily… Ona po tragedii jaka ją spotkała jest sama z obcymi sobie ludźmi, a niby jej najbliższe osoby walczą ze sobą o nią, jakby ona była jakąś bezemocjonalną i bezwartościową rzeczą… Nie chce tego, ale… mimo wszystko nie wyobrażam sobie tego by ona nie miała zamieszkać z nami i być z nami… - powiedział brunet, a ja poczułem kolejny raz bolesny uścisk w klatce piersiowej, przez co objąłem ramieniem ukochanego, który położył głowę na moim ramieniu
- Masz rację to jest najsmutniejsze i najgorsze w tym wszystkim, ale… to będzie trwało chwile… gdy tylko rozprawa się zakończy to... jestem pewny, że rodzina do której trafi Lily sprawi, że mała będzie szczęśliwa i szybko zapomni o tym co się działo... Ja wiem, że to trudne, ale... sam nie raz mówisz mi, że pozytywne myślenie to podstawa, która wiele może zdziałać... - szepnąłem, na co Greg nieco uśmiechnął się
- Ta... Tyle, że łatwiej jest tak mówić, a trudniej jest to przemienić w czyn... - tym razem to ja nieznacznie uśmiechnąłem się kiwając głową na znak, że zgadzam się z jego słowami, bo jednak łatwo jest mówić komuś by myślał pozytywnie i trzymał się nadziei, ale gdy nadejdzie czas kiedy samemu musisz się trzymać się nadziei jak ostatniej brzytwy to jednak trudno jest znaleźć w ciemnym tunelu światełko, którego musisz się za wszelką cenę trzymać
- Chłopcy… Greg wiem, że nie byłeś głodny, ale może skusisz się na moją szarotkę?... Choć mały kawałek? - kiedy do pokoju weszła moja mama spojrzałem się na nią, a ona zaczynając mówić patrzyła się na Greg, przez co również na niego zerknąłem nie mogąc powstrzymać lekko unoszących się kącików ust
- Dobrze Kath. Nigdy bym nie odmówił twojej szarotki - powiedział od razu George rzucając mojej mamie uśmiech, po czym powoli wstał i pociągnął mnie za rękę tak, że ja też wstałem, po czym nic nie mówiąc przytuliłem ukochanego całując w policzek
- Kocham cię Chris… - brunet nie dodając nic więcej delikatnie musnął moje usta, na co ja od razu przyciągając bardziej do siebie wolną ręką zacząłem oddawać pocałunek z większą namiętnością. Nie wiem jak to wszystko się skończy, ale jednego jestem pewny kocham tego mężczyznę i skoro on chce ze mną być pomimo mojej ciemnej przeszłości to zrobię wszystko by go uszczęśliwić i zawsze będę go wspierał
2 komentarze:
Dokładnie… najbardziej cierpi dziecko i mimo że opieka społeczna będzie mówić, że to dla jego dobra … nigdy w to nie uwierzę !!! Alikus dawaj już następny rozdział żebym wiedziała jak to się zakończy !!! Aż się boję coś wymyśliłaś … Muszę cofnąć się do momentu, na którym skończyłam czytać to opowiadanie, bo widzę, że pojawiła się Anastazja z Jayem… to znaczy, że jej wybaczył… no ciekawe hmmm
Hej Kochana ;* W końcu nadrobiłam to wszystko, bardzo przepraszam że dopiero teraz ale życie mnie przerosło :(
Co do opowiadania to jak Ty cuuudnie piszesz to ja nie mam słów!!!
Na tym rozdziale ryczałam :( Tak bardzo bym chciała żeby chłopaki dostali opiekę nad małą... to takie skomplikowane ale wiem że byli by dla niej najlepszymi rodzicami pod słońcem..
Niesamowicie się cieszę że Bella radzi sobie tak świetnie no i mó Chris jest taki cuuuudny słodki <3 Oby im też się wszystko jak najlepiej układało..
No i w końcu Jay i Ann są razem ahhh uwielbiam ich. Oboje pasują do siebie idealnie. Trzymam kciuki za Ann żeby jej rehabilitacja zakończyła się sukcesem!
Ahh Izzy ty..ehh staraj się chłopie staraj!!!!
Czekam na kolejny i obiecuję że już będę na bieżąco <3
Buziaki;****
No i w końcu JAy i
Prześlij komentarz