Narracja Anastasii
Mocno trzymając się kul jak najciszej zajrzałam do pokoju Richiego i widząc idealnie zaścielone łóżko nieco zmarszczyłam brwi powoli weszłam do pokoju
- Richie robię śniadanie. Masz ochotę na coś konkretnego? - rzuciłam głośno domyślając się, że może blondas jest w łazience, ale nie słysząc żadnej odpowiedzi ani żadnych dźwięków czując jak moje serce zaczęło szybciej bić zrobiłam kilka kroków w stronę łazienki, gdzie wstrzymując oddech powoli otworzyłam drzwi i widząc puste pomieszczenie zamarłam. Szybko odkręcając się rozejrzałam się po pokoju, ale nie widząc żadnej kartki zauważyłam komórkę blondyna. Czując coraz mocniejsze bicie serca poszłam jak najszybciej do kuchni, ale tu też nie widząc żadnej wiadomości nie mając już sił usiadłam na krześle nie wiedząc już czy bardziej boli mnie w klatce piersiowej czy w nogach
- Jay… Chodź tu szybko… - krzyknęłam zastanawiając się gdzie blondyn mógł pójść o takiej porze w taką pogodę
- Co się dzieje kochanie? - Jay gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia od razu podszedł do mnie i kucając przy mnie zaczął rękami jeździć po moich nogach
- Może uznasz, że panikuje, ale Richiego nie ma w domu i został komórkę nie zostawiając przy tym żadnej informacji… Ja wiem, że on uprawia jogging, ale zobacz jaka jest pogoda… - powiedziałam na co Jay ciężko westchnął i powoli wstając złapał się za głowę, którą pokręcił
- Kurczę… Choć faktycznie nie powinniśmy panikować to jednak w sytuacji blondyna to bardzo niepokojące… Dobra. Ubiorę się i zejdę na dół by rozejrzeć się po okolicy, a jak w ciągu godziny nie da znaku życia to wtedy wpadamy w panikę wzywając posiłki na poszukiwania, dobrze? - powiedział Jay, a ja pokiwałam głową i już chciałam coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi kluczami, przez co brunet szybko poszedł do przedpokoju, a ja próbowałam wstać ale czując skurczę nóg cicho jęknęłam opadając na krzesło
- Chryste Richie gdzie ty byłeś?... Blondas marnotrawny wrócił kochanie… - słysząc słowa Jay od razu poczułam jak kamień spadł mi z serca
- Cześć wam… Stało się coś? Poszedłem pobiegać by tak choć na chwilę oczyścić umysł i w drodze powrotnej kupiłem świeże bułki… - powiedział Richie, a ja odruchowo przekręciłam oczami biorąc głęboki oddech, gdzie gdy tylko Jay z blondynem weszli do salonu brunet pstrząc się na mnie pokręcił głową lekko uśmiechając się, co spowodowało, że sama uśmiechnęłam się na myśl, że przynajmniej w kwestii alkoholu jest wszystko dobrze
- Nic się nie stało tylko trochę wystraszyliśmy się, że ciebie nie było i nie zostawiłeś żadnej kartki, a jednocześnie zostawiłeś swój telefon i do tego ta śnieżyca… - powiedziałam patrząc się na przyjaciela, który lekko uśmiechając się pokiwał głową
- Przepraszam was… Myślałem, że wrócę zanim staniecie, ale właśnie ta pogoda trochę mnie spowolniła… Swoją drogą to rozumiem o co się martwicie i dziękuje wam za to, ale uwierzcie mi, że w tym temacie odpukać jak na razie wszystko jest dobrze… Jeśli mam być szczery to większy pociąg do alkoholu czułem w grudniu po ataku, a teraz… teraz jakoś dziwnie cały czas w głowie mam to, że nie mogę pić dla Grega i Lily, że im też nie jest łatwo a gdybym znów się napił to zwłaszcza jemu byłoby jeszcze trudniej, a tego nie chce… Nie mogę ich zawieść… Nie na darmo noszę szczęśliwy żeton przy zdjęciu Grega i Lily… Choć on ze mną zerwał i przez to straciłem Lily to nie zmienię tego, że ich kocham i właśnie to uczucie stało się dla mnie narkotykiem, który napędza teraz moje życie… - słysząc słowa przyjaciela niemalże natychmiast poczułam ukucie w klatce piersiowej. Cholera dlaczego to musiało spotkać właśnie jego i Grega. Jay blado się uśmiechając do przyjaciela poklepał go po ramieniu
- Nie wiem czy kiedykolwiek będzie lżej czy los znów was kiedyś połączy, ale pamiętaj, że masz nas i zawsze możesz na nas liczyć… - rzucił natychmiast Jay, a ja pokiwałam głową zgadzając się z nim
- A ja nie mam tu nic do dodania w tym temacie… A tak już zmieniając temat to ty blondasku za karę idziesz robić śniadanie, ty kochanie idź jako pierwszy do łazienki i jak skończysz to przyprowadzisz mi wózek, a ja chwilę tutaj posiedzę, bo szczerze mówiąc boję się, że jak tylko zrobię jeszcze jeden krok to przez te skurcze padnę jak długa i nie podniosę się... - powiedziałam spoglądając po kolei na chłopaków, gdzie brunet pokręcił głową
- Ja już nic nie powiem kochanie… Czasem wręcz nienawidzę twojej upartości… Wiem, że masz z każdym dniem robić coraz więcej kroków, ale masz to robić powoli i nie od samego rana bez żadnego wsparcia... Niech jeszcze dziś zobaczę cię na tych kijach to zobaczysz jak można jeszcze je wykorzystać... Chodź to wezmę do pokoju i zrobię ci masaż... - nie powiem słysząc początkowe słowa ukochanego machinalnie przekręciłam oczami
- Myślałam, że dam już radę od rana poruszać się przy użyciu kul i nie przyszło mi do głowy, że przy okazji będę robiła maraton pod nazwą poszukuję zaginionego przyjaciele i przez to wręcz nogi mnie palą... - Jay kręcąc głową wziął mnie na ręce przez co od razu owinęłam ręce wokół jego szyi, a blondyn cicho się zaśmiał również kręcąc głową
- Na mnie nie zwalaj kochana, dobrze? A teraz idźcie, a ja zacznę robić nam śniadanie i jakby co to będę robił je powoli przy akompaniamencie głośnej muzyki z radia, więc wiecie co... - tym razem to ja się zaśmiałam doskonale rozumiejąc słowa niebieskookiego
- Bardzo śmieszne blondasie... uwierz mi, że ta niewiasta na pewno chciałaby tego o czym pomyślałeś, ale obawiam się, że będzie krzyczeć z zupełnie innego powodu... - Jay nie dodając nic więcej delikatnie klepnął mnie w udo przez co cicho jęknęłam uderzając go w bark, jednocześnie usłyszałam cichy śmiech blondyna
- Idźcie już lepiej, bo zaraz przez was dostanę cukrzycy i tyle będzie... - słysząc słowa przyjaciela oboje z brunetem cicho zaśmialiśmy się. Kurczę dlaczego i on z Gregiem nie mogą być tak szczęśliwi jak ja z Jayem?
***
- Cześć kochana. Czemu nie powiedziałaś, że będziesz? Jak się czujesz? - widząc wchodzącą z Chrisem Belle od razu lekko uśmiechnęłam się jednocześnie nieco zdziwiłam się, że przyjechała tutaj, ale uśmiechając się przytuliłam się do przyjaciół, gdzie blondyn zaraz potem podszedł do chłopaków
- Myślałaś, że podczas pierwszego występu Richiego od zerwania z Gregiem będę siedziała spokojnie w domu? To chyba oczywiste, że musiałam się tu pojawić i go wesprzeć… A co do mojego samopoczucia to czuje się dobrze, choć bliźniaki dają tak coraz mocniej w kość, że nie mogę spać, ale jest dobrze… Lepiej powiedz jak trzyma się Richie? Potrzebuje czegoś? - powiedziała od razu Bella, a ja na początku pokiwałam głową lecz gdy usłyszałam ostatnie pytania wzruszyłam ramionami
- Stara się trzymać, ale… sama wiesz jak to jest po zerwaniu… A najgorsze w tym, że chyba jedynie co możemy dla niego zrobić to po prostu być przy nim i wspierać… - szepnęłam zerkając kątem za siebie na Richiego, który słuchał mówiącego właśnie Chrisa
- Boże to takie niesprawiedliwe… Cholera wiem, ze tu chodzi o Lily, ale… myślisz, że decyzja Grega była słuszna bądź przedwczesna?... - słysząc pytania przyjaciółki ciężko westchnęłam wzruszając ramionami
- Nie wiem Bells… Też zadaje sobie te pytania, ale nie znam na razie na nie odpowiedzi… Musimy poczekać na to co postanowi sąd i… mieć nadzieję, że może to jakoś się poukłada… - szepnęłam patrząc się na przyjaciółkę, która smutno pokiwała głową
- Cześć wam. Przepraszamy za spóźnienie, ale dziś sytuacja na drodze przechodzi samą siebie... - gdy podszedł do nas Cayce z Jul od razu uśmiechnęłam się do nich kiwając i nie tracąc czasu przytuliłam się do przyjaciół
- Nie musisz się tłumaczyć... Nie spóźniliście się znacząco i tak nawiasem mówiąc jest małe opóźnienie właśnie ze względu na tą pogodę, a więc ty idź do chłopaków na szybką próbę, a ty kochana mów jak się czujesz przez wielkim debiutem na amerykańskiej scenie... - zaczynając mówić najpierw patrzyłam się na bruneta, a potem na blondynkę, która lekko uśmiechając się pokręciła głową
- Szczerze? Jestem przerażona i jednocześnie podekscytowana… Niby to nie będzie mój pierwszy raz na scenie, ale jednak mam wrażenie jakby to był mój pierwszy raz… Aczkolwiek bardziej moje myśli zajmują Stringi… Jak Richie się trzyma? - powiedziała Julie, a ja na początku z lekkim uśmiechem na twarzy pokiwałam głową, ale potem ciężko westchnęłam
- Próbuje się trzymać dla Grega i Lily, ale w środku na pewno cierpi… Przynajmniej nie próbuje sięgać po alkohol czego z Jayem bardzo się baliśmy… - Jul słysząc moje słowa od razu ciężko westchnęła kręcąc głową
- Niech tylko ten sędzina spróbuje klepnąć te ich rozstanie to zobaczy do czego doprowadzi… Ludzie już w necie wspierają naszych chłopaków i podobno szykują protesty czy coś… - rzuciła przyjaciółka na co odruchowo pokręciłam głową nie wierząc, że to naprawdę się dzieje
- I z tego powodu dziś coś napisze by nie było czegoś takiego... Wiem dziewczyny, że sytuacja osób homoseksualnych czasem jest trudna i muszą wręcz walczyć o swoje prawa, ale jednak nie chce być osobą, która będzie przyczyną protestów czy awantur... A tak w ogóle to możemy zmienić temat na bardziej miły jak na przykład jak idą prace w naszej nowej wytwórni? - gdy tylko usłyszałam za sobą głos Richiego od razu odwróciłam się i widząc jego oraz resztę chłopaków lekko uśmiechnęłam się kiwając głową
- Powoli, ale do przodu... Być może już w marcu będziemy mogli oficjalnie ją otworzyć... No a tak w ogóle to kochana powiedz jak się czujesz przed występem przed amerykańską publicznością - Jay nie dodając nic więcej spojrzał się na Jul, która przewróciła oczami kręcąc głową
- Poproszę o inny zestaw pytań... - słysząc słowa przyjaciółki tak jak pozostali od razu zaśmiałam się
- US5? Jesteście może gotowi do występu? Jeśli tak to będziecie występować wcześnie niż było to by było planowana i to samo tyczy się Julie Deflemir - nie stąd ni zowąd obok nas pojawiła się pewna kobieta i zaczynając mówić najpierw spojrzała się na chłopaków, a potem na Jul, a ja zerkając na nich odruchowo pokiwałam głową tak jak oni
- Jasne. Jesteśmy wszyscy gotowi do występu - rzucił natychmiast Jay, na co kobieta pokiwała głową, po czym odeszła, a Jay gestem ręki dał znać byśmy już tradycyjnie jak przed każdym występem zebrali się w koło, przez co szybko zrobiliśmy koło łapiąc się za ramiona
- Richie czy mógłbyś… - Tariq zaczynając mówić zerknął na blondyna, który lekko uśmiechając się pokiwał głową wyraźnie biorąc głęboki oddech, a ja przymknęłam oczy
- Boże… Dziękujemy, że możemy tu wystąpić i spraw by nasze występy były udane… a także jeśli możesz to spełnił choć po jednym naszym najskrytszym marzeniu każdego z nas… Amen… - może i teraz bym mocno zaryzykowała, ale mogę się założyć, że jak nie każdy to przynajmniej połowa z nas słysząc słowa blondyna pomyślała o jednym marzeniu by cała sprawa z nim i Gregiem jakoś się dobrze ułożyła i by wszyscy byli szczęśliwi. Kiedy tylko wszyscy razem wypowiedzieliśmy ostatnie słowo lekko ścisnęliśmy się, po czym Cameron wystawił na środek rękę, przez co każdy z nas po kolei zaczął kłaść swoje ręce na środek kładąc je jedna na drugą
- SZLAGIER - głośno krzycząc unieśliśmy ręce do góry, gdzie jeszcze przybijając sobie piątki podeszli na sam skraj sceny biorąc od montażysty mikrofony i gdy tylko usłyszeli nazwę zespołu weszli na scenę zaczynając śpiewać Rythm of Life
- Cześć dziewczyny przepraszam za spóźnienie, ale jak na koniec zimy to warunki pogodowe są fatalne… Aczkolwiek jak widzę zdążyłam na czas i tak w ogóle to spotkałam pod swoim domem pana G i kazał ci to dać… - nie minęła dobra minuta jak obok nas pojawiła się Melinda, przez co uśmiechnęłam się do niej biorąc od niej zawinięte w papier dwie róże. Marszcząc brwi niepewnie wzięłam przyczepiony do nich liścik i poznając charakter Georgea poczułam jak moje serce boleśnie zaczęło szybciej bić
- Ann. Może źle robię, ale nie mogłem się powstrzymać. Proszę daj jedną różę Richiemu i jedną różę Jul gratulując im występu. Nie mów, że to ode mnie. Niech przynajmniej blondas wie, że jest od ciebie… Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę kochana - proszę cię nie zważając na to jaki będzie wyrok musisz nawet siłą zmusić blondyna do rozmowy z jego ojcem. Wiem o jego kłótni z ojcem i wiem, że trochę się do tego przyczyniłem, za co mi się od pana Stringini dostało, ale fakt jest taki, że Richie musi z nim porozmawiać, a gdy dowie się całej prawdy to być może będzie was potrzebował bardziej niż teraz. Uwierz mi, że prawda jest zupełnie inna niż myśli teraz blondyn. Ściskam was i jeszcze raz dziękuje za wasze zrozumienie. Greg - powstrzymując łzy w oczach wzięłam jedną różę podałam ją kucającej obok mnie Jul, która również ze łzami w oczach wzięła ją kręcąc głową
- Boże… Dlaczego to musi być takie niesprawiedliwe… Czy on już nie za wiele wycierpiał?... Cholera co jeszcze na niego spadnie? - rzuciła Bella, a ja ciężko westchnęłam kręcąc głowa jednocześnie schowałam karteczkę kieszeni spodni
- Nie wiem… Ale wiem jedno… Musimy być przy nim i wspierać najmocniej jak potrafimy… - szepnęłam patrząc się na scenę, na której występowali chłopacy
- A teraz w premierowej piosence nasz wspaniały Richie Stringini… - gdy tylko usłyszałam słowa Jaya moje serce znów szybciej zabiło. Każdy z nas wiedział, że blondas przy pomocy Jaya szykował specjalną piosenkę, ale jednak nie puścili nikomu jej, chcąc by to właśnie dziś była jej premiera
- Słuchajcie… Ostatnio wiele się dzieje wokół mojej osoby i… wiem, że wiele osób czekało na mój komentarz… moim komentarzem będzie ta piosenka i… proszę pamiętajcie, że może i czasem miłość nie wystarcza do tego by być z tą osobą, ale jednak zawsze trzeba mieć nadzieję, że słońce jeszcze zaświeci… George kocham cię i to dla ciebie… - nawet nie próbując hamować łez patrzyłam się na zaczynającego śpiewać blondasa i niemalże natychmiast poczułam bolesny uścisk w klatce piersiowej, który tylko nasilał się wraz każdym śpiewanym słowem blondyna
- Tak moje aniołki. Mama też płacze przez wujka Richiego... - ocierając mokre od łez policzki zerknęłam na mówiącą przyjaciółkę, która również płacząc masowała się po brzuchu, przez co chwyciłam ją za wolną rękę lekko ją ściskając, po czym znów spojrzałam się na scenę i na publiczność, która nie tylko jak zahipnotyzowana słuchała niebieskookiego, ale z palców u rąk robili serca, które unosi wysoko.
- Myślicie, że ten sędzia kalosz to ogląda? Jeśli chciał wywołać wojnę to chyba mu się to udało i teraz będzie zbierał burze… - szepnęła Mel, na co pokręciłam głową nadal nie wierząc, że to wszystko naprawdę się dzieje
- Szczerze? Dla mnie może być i kolejna wichura, ale najważniejsze by potem jednak zaświeciło słońce dla naszego blondyna… On chyba jak nikt inny zasługuje by wreszcie być szczęśliwy… - szepnęłam po krótkiej chwili mając nadzieję, że faktycznie dla przyjaciela niedługo zaświeci słońce, które sprawi, że będzie szczęśliwy
- Richie Strinigi… Prawda, że to strasznie wrażliwo-uroczy facet?... My też go kochamy… a już w szczególności jeden taki facet, którego gorąco pozdrawiamy… Greg jesteśmy z tobą i… gorąco wierzymy w mądrość sądu, który nie pozwoli rozdzielić tej cudownej dwójki ani tej dwójki z małą słodką dziewczynką… - nie powiem słowa Izzyego sprawiły, że wszystkie uśmiechnęłyśmy się, a natychmiastowy radosny gwar publiczności sprawił, że nasze usta jeszcze szerzej się uniosły
- A teraz przed wami wspaniała piosenkarka, która przybyła do nas aż miasta miłości… Mam te wyjątkowe szczęście mogąc nazywać ją swoją dziewczyną… Zróbcie hałas dla Julie Deflemir… - gdy Cayce wypowiedział ostatnie słowa znów usłyszeliśmy głośny pisk wśród publiczności, co sprawiło, że blondynka szeroko się uśmiechając weszła na scenę, z której schodzili chłopacy dając jej całusy w policzek. W momencie kiedy Richie wszedł za kulisy od razu z Bellą i Mel zaczęłyśmy piszczeć i klaskać, na co blondyn ocierając mokre od łez policzki lekko uśmiechnął się, gdzie idący za nim Jay objął go ramieniem
- Kochany byłeś najlepszy… To jest naprawdę cudowna piosenka… To dla ciebie… - nie dodając nic więcej podałam Cameronowi różę, którą przyjął rzucając mi blady uśmiech jednocześnie zaciągnął się zapachem kwiatu
- Dziękuję wam i podziękuj w moim imieniu jemu… - słysząc słowa przyjaciela blado uśmiechnęłam i biorąc go za rękę lekko ją ścisnęłam
- Może i teraz się powtórzymy, ale… cokolwiek się wydarzy to masz nas i… tak jak przed chwilą śpiewałeś jeszcze zaświeci dla ciebie słońce stary… - powiedział Chris, na co odruchowo tak jak inni pokiwałam głową
- Wiem o tym i jestem wam za to wdzięczny… Naprawdę cieszę się, że mam was… - powiedział Richie chyba po raz pierwszy od dawna szczerze uśmiechając się do nas, przez co samej kąciki ust szerzej uniosły się
***
- Blondasku twoja piosenka i twój wpis zrobiły furorę… Nie wiem kiedy ty przeczytasz te wszystkie komentarze… - od razu spoglądając na wchodzącego do salonu Richiego uśmiechnęłam się na co blondyn skinął głową lekko uśmiechając się
- Szczerze mówiąc zastanawiałem się nad wyłączeniem możliwości komentowania, ale jednak nie zrobiłem tego… Domyślam się, że jest wiele komentarzy i to nie tylko te pozytywne… - powiedział Richie stając obok mnie zerknął na trzymany przeze mnie tablet, na którym czytałam komentarze pod wpisem blondyna, w którym napisał kilka słów do fanów dodając linka z nagraniem swojej piosenki
- Wiesz hiejterzy zawsze się znajdą i ważne by nie dawać się z nimi w niepotrzebną dyskusję, a najważniejsze jest to, że dużo więcej osób wspiera ciebie… - powiedział Jay, a ja kiwając głową spojrzałam się na swoją komórkę, która dała mi znać o nadesłanej wiadomości i nie powiem czytając wiadomość od Daniela nieco zmarszczyłam brwi zastanawiając się o co może mu chodzić
- Daniel prosi by jak najszybciej wejść na jego którykolwiek portal społecznościowy… - nie tracąc czasu szybko weszłam na profil przyjaciela i od razu wyświetlił mi się post przyjaciela, ale widząc dołączone do postu zdjęcie zamarłam, bo fotografia przedstawiała Daniela i Roberta, którzy tulili do siebie uśmiechniętego Setha
- Czy przypadkiem chłopaki nie chcieli by mały pozostał anonimowy do czasu gdy będzie na tyle duży by sam o tym zdecydować? - spytał się od razu Richie, a ja kiwając głową zaczęłam czytać tekst i już po chwili poczułam jak do moich oczu napływają łzy nie wierząc, że przyjaciel dla Richiego i Grega postanowił pokazać swoją rodzinę dzieląc się swoim wielkim szczęściem jakim jest jego tęczowa rodzina
- Cześć Daniel. Możesz mi powiedzieć czy ty oszalałeś? Dlaczego to zrobiłeś skoro nie chciałeś pokazywać mediom Setha?... Rozumiem, ale… Dziękuję ci, wam… To naprawdę wiele dla mnie znaczy, choć nie musieliście tego robić… Zaraz udostępnię twój post i odpowiednio go skomentuje… Na razie Daniel i jeszcze raz bardzo dziękuję… - od razu słysząc początkowe słowa Richiego spojrzałam się na niego, a ten rozmawiając przez telefon z Danielem chodził po pokoju, gdzie niby kręcił głową, ale jednak na ustach miał lekki uśmiech
- Matteo z Domenico też dodali swoje rodzinne zdjęcie… - powiedział cicho Jay pokazując swoją komórkę, na której zobaczyłam wpis drugiego przyjaciela, przez co ciężko westchnęłam kręcąc głową
- Mam tylko nadzieję, że oni wiedzą co robią i nie odbije to się komuś czkawką… Aczkolwiek to nie zmienia faktu, że to cudowne co zrobili i na pewno jakoś wesprze psychicznie blondyna przed ostateczną decyzją sądu - powiedziałam patrząc się na ukochanego, który blado się uśmiechając pokiwał głową
- Musimy kochanie wierzyć, że wszystko jakoś się ułoży i będzie dobrze… - Tariq nie dodając nic więcej delikatnie musnął moje usta, na co od razu zaczęłam oddawać pocałunek z większą namiętnością licząc, że faktycznie tak się stanie i już niedługo wszystko się jakoś ułoży i będzie już tylko lepiej.
1 komentarz:
Ala… zmień proszę blog na publiczny, bo mam problem z dodawaniem komentarzy :(
A teraz do rzeczy… oczywiście nadal rozpaczam nad spapranym życiem miłosnym Richiego… wierzę jednak, że jeszcze wszystko wróci do normy i razem z Gregiem oram Lilly będą jeszcze szczęśliwi :) Bardziej natomiast mnie zastanawia co się stało Anastazji, że chodzi o kulach :D i jak do tego doszło, że Jay jej wybaczył… koniecznie muszę wrócić do „starych” rozdziałów :)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz